Taka ja...


I don't want a perfect life, I want a happy life.


"Zacznij doceniać szczegóły. Poranną kawę, dobrą książkę, zachwycającą piosenkę, wzruszający film. Znajdź szczęście w uśmiechu przechodnia, zdanym kolokwium, ciepłym głosie mamy. Doceniaj każdą sekundę. Uwierz w siebie. Uwierz, że marzenia się spełniają. I chociaż to trudniejsze niż ciągłe marudzenie to jest to warte wysiłku. Nikt nie uczyni Cię szczęśliwym, jeśli najpierw nie odnajdziesz szczęścia w sobie."
— "Zaklinaczka Słów"

wtorek, 23 września 2014

W poszukiwaniu wymarzonej sukni ślubnej


Wybór sukni ślubnej to nie lada wyzwanie, przede wszystkim chyba dlatego, że to prawdopodobnie najważniejsza kreacja w życiu kobiety :) Zapewne każda z nas, podczas tego wymarzonego i jednego z najpiękniejszych chwil chce czuć się po prostu jak księżniczka =) Do mojej zmiany stanu cywilnego zostało jeszcze troszkę czasu, ale już zaczynam przeglądać strony i sklepy z inspiracjami ślubnymi. Są dni, że całymi godzinami obmyślam, jak będę wyglądać, jakie założę buty (oczywiście szpilki, ale nie wiem czy czerwone czy może jednak tradycyjnie - białe), jaką będę miała fryzurę, jaki makijaż, jaki będzie kolor przewodni naszego wesela, jakie zaproszenia, jak przyozdobione będą stoły, jakie kwiaty wykorzystać na bukiety... i tak dalej... i tak dalej... O przygotowaniach można rozmawiać w nieskończoność... Szczególnie z kobietami ;)

Ale póki co, muszę poważnie wsiąść się za szukanie tej wymarzonej, najpiękniejszej i idealnie do mnie pasującej sukni =) Najgorsze jest tylko to, że jest tyle pięknych sukni, że nie wiadomo na co się zdecydować... Najłatwiej byłoby chyba wtedy, gdyby można było mieć ich kilka i co parę godzin się przebierać i zachwycać gości
(i już wtedy męża) pięknymi kreacjami :) hihiWiadomo - nikt mi nie broni, ale pozostaje też kwestia finansowa...

Wiem jedno, moja suknia będzie na pewno biała i na pewno będzie szyta na wymiar (no chyba, że wejdę do sklepu, przymierzę sukienkę i zakocham się w niej od pierwszego wejrzenia...)

No a teraz dziewczynki (i ewentualnie chłopcy) kilka sukienkowo - ślubnych inspiracji =)


SUKNIE PROSTE
Proste... ale niby nieproste... Podobają mi się przede wszystkim dlatego, że idealnie podkreślają sylwetkę Panny Młodej :)







































wtorek, 16 września 2014

Zakupowe szaleństwo #2


MASKA DO WŁOSÓW
KALLOS KERATIN Z WYCIĄGIEM KERATYNY I PROTEINY MLECZNEJ
1000 ml

Z tego zakupu jestem chyba najbardziej zadowolona :) Na tą maskę polowałam już od dłuższego czasu, jednak ze względu na jej cudowne działanie, znika z półek hurtowni w oka mgnieniu... I tak udało się mi  dorwać ostatnią już sztukę...

Pierwszą styczność z tym produktem miałam oczywiście u fryzjera. Byłam wniebowzięta jej działaniem i zapachem. Chciałam ją zakupić bezpośrednio w salonie kosmetycznym, gdzie kosztowałaby mnie 35 zł... Dobrze, że wtedy tak bardzo się spieszyłam i kompletnie o niej zapomniałam, bo w hurtowni dałam za nią niecałe 10 zł! Wiem, że maska dostępna jest również w drogeriach Hebe, w cenie ok. 12 zł.

Ze względu na to, iż prawie codziennie prostuję włosy stały się one matowe, suche, łamliwe, a po umyciu bardzo się puszą. O końcówkach już nie wspomnę, które pomimo podcinania są wiecznie przesuszone i ciężko  było mi je ujarzmić i wygładzić. W końcu znalazłam produkt, który mi to naprawdę ułatwia!
Maska przeznaczona jest właśnie do włosów suchych, łamiących się i poddawanych częstym zabiegom chemicznym. Dzięki zawartości keratyny i proteiny mlecznej o regenerujących właściwościach odbudowuje naturalną strukturę włosów, wypełniając ubytki. Odżywia i chroni suche, łamiące się włókna włosów.
Po jej zastosowaniu moje włosy są doskonale nawilżone, zdrowsze, miękkie i lśniące. Nie mam już problemu z puszącymi się włosami i suchymi końcami. Po jej zastosowaniu włosy o wiele lepiej się również rozczesują, układają czy nawet prostują ( z prostowania chyba nigdy nie zrezygnuję :/) Dodatkowym plusem jest również fakt, iż maska nie obciąża moich cienkich włosów i ma fajną, dość gęstą konsystencję.

Od mojej znajomej fryzjerki dostałam tylko złotą radę, co do jej stosowania...
Maski nie należy zbyt często używać, bo może to doprowadzić do "przeproteinowania włosów" i wówczas maska może kompletnie przestać działać na nasze włosy, może to doprowadzić również do tego, że staną się one sztywne, suche, szorstkie czy napuszone. Poleciła mi ona, aby maskę stosować raczej jak kurację (najlepiej raz w tygodniu), nałożyć ją na włosy (na ok. 30 min.)  i dodatkowo owinąć głowę ciepłym ręcznikiem, wtedy rezultaty będą najlepsze :)

Także jak widzicie maska jest cudowna, jednak należy uważać, żeby z nią nie przesadzić...

 



                     JEDWAB/ODŻYWKA DO WŁOSÓW CHI SILK INFUSION
15 ml






Nowość wśród moich kosmetyków. Do tej pory cały czas używałam jedwabiu z BIOSILK'a, jednak postanowiłam wypróbować czegoś nowego...

CHI Silk Infusion to regenerująca odżywka bez spłukiwania do każdego rodzaju włosów. Bogata jest w witaminy, ceramidy, proteiny jedwabiu, soi i pszenicy, zawiera także wyciągi z ziół.
Odżywkę tą stosuję zarówno na suche jak i wilgotne włosy, w przerwach między maską Kallos.
Parę kropel wystarcza by moje włosy stały się lśniące i niewiarygodnie miękkie. Nie obciążą włosów, ułatwia ich układanie i rozczesywanie. Nawilża włosy, wygładza je i chroni przed utratą wilgoci i wysoką temperaturą suszarki, lokówki czy prostownicy. Odżywia włosy i nadaje im zdrowszy wygląd. Zapachem przypomina mi trochę męskie perfumy, ale jest on wyczuwalny dla mnie tylko przy nakładaniu :)



OCZYSZCZAJĄCO - UJĘDRNIAJĄCY PEELING DO CIAŁA Z EKSTRAKTEM Z KOLUMBIJSKIEJ KAWY AVON PLANET SPA 200 ml


Kolejna nowość z linii Avon - Planet Spa, do której mam taką słabość ;) Działa tak samo jak wszystkie inne peelingi - złuszcza martwy naskórek. Jest to peeling drobnoziarnisty, dlatego działa naprawdę delikatnie lecz dokładnie oczyszcza całe ciało. Pozostawia skórę miękką i gładziutką, gotową na kolejne zabiegi pielęgnacyjne. Dodatkowo lekko napina skórę. Gratką dla zmysłów jest również delikatny zapach kawy.

Peeling zakupiłam kilka katalogów wcześniej za 9,99, teraz w katalogu 13 kosztuje on aż 21,99. Za taką cenę nie kupiłabym go przenigdy, bo nie różni się on niczym szczególnym w porównaniu do innych peelingów, chociaż też od peelingów nie wymagam zbyt wiele, oprócz dokładnego oczyszczania skóry ;)






                                SOLE DO KĄPIELI BEBEAUTY SPA 600 g




Uwielbiam sole do kąpieli i nie wyobrażam sobie bez nich tych właśnie niezapomnianych kąpieli!
Podobnie jak w przypadku peelingów, również i od tego produktu nie wymagam zbyt wiele. Najważniejsze jest mnie to, żeby sól dosypana do wody otula ciało i przede wszystkim zmysły pięknym zapachem i wprowadzała mnie w dobry nastrój po całym, czasami bardzo zabieganym i nerwowym dniu.
Kąpiel z użyciem soli to dla mnie przede wszystkim relaks i doładowanie akumulatorów :)

Ta różowa na zdjęciu powyżej, to sól ujędrniająca z ekstraktem z lotosa. Wykazuje ona działanie biostymulujące, poprawia mikrokrążenie i metabolizm komórek skóry. Ujędrnia i wygładza.
Ma naprawdę prześliczny zapach kwiatów!

Pomarańczowa zaś to energizująca sól do kąpieli z ekstraktem z bursztynu. Działa ona wzmacniająco na skórę, chroni ją i zmniejsza skłonność do podrażnień. Dodatkowo wygładza skórę, delikatnie ją pielęgnuje i  sprawia, że zyskuje ona witalność i ładniejszy koloryt. Ma delikatny, kremowy zapach.

Oba kosmetyki zakupiłam w Biedronce za 3,99/szt.

Sole wybieram zawsze po zapachu, bo jak już wcześniej wspomniałam niczego więcej od nich nie oczekuję.
Odpowiednio dobrany do naszych upodobań zapach wyeliminuje stres i zmęczenie po całym dniu, przywróci nam energię, pobudzi siły witalne i wprowadzi nas w doskonały nastrój.



                      KREM NA DZIEŃ L'OREAL SKIN PERFECTION 50 ml




Kolejna nowość!
Krem zakupiłam zachęcona opiniami kilku koleżanek, które pokochały ten krem już po jego pierwszym użyciu. Do tej pory używałam innego kremu z L'OREALa - Youth Code Luminizer, który z czystym sercem mogę polecić każdej dziewczynie (najlepiej do 30 roku życia), która walczy z przebarwieniami czy poszarzałą i matową cerą (temu kosmetykowi poświęcę napewno kiedyś osobny post), no ale wracajmy do Skin Perfection...

Ja swój krem zakupiłam u koleżanki, która ma dostęp chyba do "wszystkim" kosmetyków świata, lecz musiałam troszkę na niego poczekać, bo sprowadzany był z Niemiec. To cudeńko kosztowało mnie 30 zł.

Nie wiem gdzie jeszcze, oprócz allegro, gdzie ceny wahają się od 25 zł (bez przesyłki) można dostać ten krem...Kosmetyk świetnie radzi sobie ze zmęczoną cerą - odżywia ją, przywraca jej elastyczność i zdrowy wygląd. Jej koloryt jest zrównoważony i wyrównany, pory mniej widoczne, a sama skóra sprawia wrażenie jedwabiście gładkiej i rozświetlonej. Cera jest doskonale nawilżona i miękka. Świetnie nadaje się również jako baza pod pokład - szybko się wchłania i nie roluje się. Krem ma przyjemny - delikatny, "perłowy" zapach



MASECZKA KAOLINOWA REMINERALIZUJĄCA JADWIGA 20 ml


Kolejna kompletna nowość wśród moich kosmetyków. Maseczkę niełatwo było dostać, ponieważ tak samo jak płyn micelarny Bielenda z poprzedniego postu, jest to produkt profesjonalny i jest to kosmetyk dostępny tylko do profesjonalnych salonów. Maseczkę kupiłam (tak jak w przypadku płynu micelarnego Bielendy - u koleżanki) za niecałe 25 zł (z przesyłką). Może to i dużo, jak za taką małą pojemność, ale zamawiałam więcej kosmetyków więc cena mnie nie przeraziła :)

Maseczka kaolinowa to produkt w 100 % naturalny, nie zawiera więc sztucznych barwników, konserwantów ani emulgatorów. Poprzez zawartość krzemu, mikroelementów, aluminium, soli mineralnych i wielu innych cennych składników, posiada właściwości zabliźniające, kojące, wzmacniające, wygładzające, antybakteryjne, remineralizujące, zwężające pory skóry i naczynka. Doskonale ujędrnia i wygładza skórę, uelastycznia tkanki i tym samym powoduje spowolnienie efektów starzenia.

Maseczka jest w postaci proszku. Rozrabiam ją z przegotowaną wodą aż do uzyskania konsystencji gęstej śmietany. Następnie nakładam ją na twarz na 20 minut. Po tym czasie maseczkę zmywam letnią wodą, dodatkowo twarz (dla jej stonizowania) przecieram płynem micelarnym z Bielendy :) Później jeszcze tylko ampułka, kremik i już jestem piękna ;)



UNIWERSALNY LAWENDOWO - NAGIETKOWY BALSAM LECZNICZY ok. 25 ml





Kosmetyk poleciła mi koleżanka, która ze względu na jego uniwersalność, używa go na najbardziej przesuszone miejsca np. dłonie, stopy, łokcie czy też usta. Balsam jest ręcznie wykonywany przez jej kuzynkę i kosztuje 15 zł.

Kosmetyk podobnie jak wyżej opisana maseczka jest produktem w 100 % naturalnym. W jego skład wchodzi macerat nagietkowo - lawendowy na oleju z pestek winogron, masło shea, olej kokosowy, wosk pszczeli i olej rycynowy.

Ja balsam stosuje przede wszystkim jako krem do rąk i stóp. Świetnie nawilża, wygładza i łagodzi podrażnienia, wzmacnia paznokcie, eliminuje stwardnienia i szorstkości skóry.

Kosmetyk delikatnie pachnie nagietkiem, ma dość tłustą konsystencję, jednak szybko się wchłania.
Po prostu CUDO!

piątek, 12 września 2014

Zakupowe szaleństwo #1


Jak niejedna kobieta, uwielbiam kosmetyki =) Są takie, które stosuję już od jakiegoś czasu i wiem, że szybko nie zamienię je na inne, ale są też takie, do których w ogóle się nie przywiązuję (np. szampony do włosów - cały czas poszukuję mojego ideału ;) ). W tym niekrótkim poście (zdecydowałam, że ze względu na to, iż tych kosmetyków troszkę jest, podzielę tego posta na 2 części)  przedstawię Wam kilka kosmetyków, które właśnie zakupiłam. Niektóre z nich stosuję już od dawna, niektóre są znowu dla mnie kompletnymi nowościami i zobaczymy... może zostaną ze mną na dłużej ;) No to lecimy...

                   PŁYN MICELARNY DO DEMAKIJAŻU BIELENDA PROFESSIONAL 300 ml


Pierwszy kontakt z tym kosmetykiem miałam jakieś 3 lata temu, na studium kosmetycznym.
Pokochałam go od razu. Nigdy nie lubiłam zmywania makijażu mleczkiem czy tonikiem, ale też nigdy nie mogłam trafić na idealny płyn micelarny. Te dwufazowe zawsze wydawały mi się za tłuste, a inne wysuszały i podrażniały moją mieszaną i czasami naprawdę bardzo problematyczną cerę.

Ten kosmetyk idealnie zastępuje mleczko, tonik i wodę (kurcze mam nadzieję, że nie ma już na tym świecie osób, które myją twarz wodą z mydłem!) Płyn doskonale pochłania nadmiar sebum, oczyszcza skórę z makijażu i innych zabrudzeń. Dodatkowo świetnie nawilża skórę. Ma delikatny i przyjemny zapach. Można go stosować do każdego rodzaju cery. Nie stosuję go jednak do demakijażu oczu (mam od tego innego specjalistę ;) ), więc nie powiem Wam jak działa na te okolice... Dodatkowym plusem jest oczywiście fakt, że kosmetyk stosowany jest w profesjonalnych salonach kosmetycznych. Składniki aktywne kosmetyku to przede wszystkim mikroskopijne cząsteczki - micele, które łączą się z zanieczyszczeniami zgromadzonymi na powierzchni skóry i skutecznie je usuwają. Są one również nośnikiem witamin, minerałów i wyciągów z roślin. Perła wykazuje właściwości odżywcze i antystarzeniowe. Kawior działa silnie nawilżająco, regeneruje skórę i nadaje jej sprężystości.

Płyn dość ciężko jest dostać... I jego ceny też są różne. Jeszcze jak chodziłam na studium zawsze mogłam go sobie zamówić u nauczyciela (26 zł ), jednak po zakończeniu szkoły pozostało mi jedynie allegro (32) i mówiąc szczerze, nie był to najlepszy wybór. Od razu, po pierwszym zastosowaniu poczułam różnicę kosmetyku zakupionego bezpośrednio od nauczyciela (który zakupywał wszystko w hurtowni) od tego kupionego na allegro, który okazał się najzwyklejszą podróbką i był rozcieńczany z wodą. Miał już inny zapach i nie działał tak spektakularnie.
Teraz udało mi się zakupić kosmetyk od koleżanki, która ma własny salon kosmetyczny i ma możliwość zakupienia go w hurtowni. Za płyn razem z ceną przesyłki zapłaciłam 32 zł (też 300 ml, nie wiem jednak czy są większe pojemności), tyle co na allegro, jednak tu mam pewność, że kosmetyk jest w 100 % oryginalny.

Jedynym minusem tego produktu jest jego nieszczelność, dlatego zabierając go ze sobą w podróż musimy go najpierw dobrze zabezpieczyć, gdyż wycieka przy pompce.
Płyn jest bardzo wydajny i jeśli się Wam, właśnie podczas tej podróży, nie wyleje (tak jak kiedyś mi) to możecie liczyć na to, że będzie Wam służył nawet przez 3 miesiące.

ODŻYWIAJĄCO - OCHRONNY KREM DO RĄK I STÓP Z  BRAZYLIJSKIMI JAGODAMI  ACAI AVON PLANET SPA 75 ml
To kompletna nowość wśród moich kosmetyków. Jeśli chodzi o samą linię Planet Spa, to jest to wg mnie najlepsza linia kosmetyków dostępnych w Avonie! Kosmetyki z tej linii zamawiam najczęściej, bo wiem, że nie są to pieniądze wyrzucone w błoto. Na pewno kiedyś powstanie osobny post dotyczący kosmetyków tej właśnie linii. Jeśli chodzi o kremy do rąk, to mam do nich słabość. Kiedyś nie zwracałam w ogóle uwagi na to jak działają, ważne było tylko, jak pachną. Do teraz niewiele się może zmieniło, czasami jeszcze potrafi skusić mnie sam zapach, ale jednak działanie kremu bierze górę (w torebce mam np. 2 kremy - jeden bosko pachnie, drugi świetnie działa... ehhh).

Ze względu na to, iż pracuje w klimatyzowanych pomieszczeniach, a w łazience zamiast ręczników papierowych są suszarki moje dłonie są przesuszone. Dodatkowo oczywiście, mycie naczyń czy stosowanie innych detergentów pogarsza ich stan. Ten krem to natychmiastowa dawka pożądanego nawilżenia dla moich dłoni a także i stóp, które automatycznie stają się gładkie i odżywione. Krem oczywiście zmysłowo pachnie jagodami, wg mnie ze śmietaną, co przywołuje na myśl lato :)
Krem nie jest drogi, ja w cenie premierowej kupiłam go za 9,99. Sprawdzałam też jego cenę w katalogu 12 i pozostaje ona bez zmian, chociaż z kosmetyki z linii Planet Spa bywa różnie, teraz może być po 9,99 a w kolejnym katalogu będzie już po 15,99 (cena regularna kremu wynosi 20 zł).


         DELIKATNY DWUFAZOWY PŁYN DO DEMAKIJAŻU OCZY 3 W 1 LUXURY

            
Kocham go!
Poszukiwałam kosmetyku, który bez problemu poradziłby sobie ze zmyciem mojego wodoodpornego tuszu do rzęs z Loreal'a... Aż wpadłam na ten dwufazowy płyn za jedyne 4,99 i to z Biedronki :) Byłam sceptycznie nastawiona do zakupu, myślałam - "Czego mogę spodziewać się po kosmetyku za takie parę groszy", a tu takie zaskoczenie :)

Płyn doskonale radzi sobie ze zmyciem wodoodpornych kosmetyków i nie jest to tylko liche (jak sama myślałam) zapewnienie producenta. Stosowałam inne preparaty do demakijażu oczu, które też obiecywały pozbycie się również makijażu wodoodpornego, jednak jak się później okazało, żeby pozbyć się tuszu, musiałam trzeć oczy, jakby papierem ściernym. A ten kosmetyk działa tak delikatnie...! Płyn faktycznie ma dwufazową konsystencję za którą nie przepadam, lecz pomimo tego, nie pozostawia on tłustego filmu na skórze. Doskonale nawilża, tonizuje, wygładza i ujędrnia skórę wokół oczu. Po jego dłuższym stosowaniu zauważyłam również poprawę moich rzęs, które do tej poru były osłabione i często wypadały. Kosmetyk sprawił, że są one silniejsze, odżywił je i wzmocnił, przez co przestały tak wypadać. Wielkim plusem jest również to, że produkt jest nieperfumowany - nie zawiera alkoholu, nie narusza naturalnego pH, nie podrażnia skóry i spojówek.

Płyn bardzo ciężko jest dostać. Faktycznie zakupiłam go w Biedronce, jednak była to wyłącznie akcja promocyjna i już nigdzie nie mogę go znaleźć :(  Dajcie znać, jeśli wiecie, gdzie można go zakupić...

        
            LUKSUSOWE AMPUŁKI REWITALIZUJĄCE DO TWARZY
Z EKSTRAKTEM Z CZARNEGO KAWIORU AVON PLANET SPA 4x2 ml




Kolejny kosmetyk od Avon z linii Planet Spa. Ampułki stosuję już od jakiegoś czasu, choć z przerwami, bo też niełatwo jest je dostać. Gdy tylko widzę, że są  w katalogu to zamawiam je po prostu hurtowo, bo są tak rewelacyjne (ostatnio zamawiając je w katalogu zapłaciłam 12,99 za opakowanie)! Zgodnie z zaleceniami producenta 1 ampułka powinna nam starczać na 1 dzień - pół ampułki stosujemy rano, a drugie pół wieczorem. Ja stosuję je jednak nieco inaczej... Ampułek nie stosuję rano, chyba, że po jakimś zabiegu, np. po peelingu czy maseczce głęboko oczyszczającej, jeszcze przed nałożeniem kremu właściwego. Ampułki działają rozświetlająco i nawilżająco, nie nakładam więc ich wtedy, kiedy muszę się pomalować i nałożyć na buzię podkład czy puder, bo wtedy "zabiłabym" tylko działanie tego cudownego kosmetyku. Ampułki stosuję zaś codziennie wieczorem przed nałożeniem kremu końcowego. Dzięki temu zwiększają one działanie kremu, a rano moja cera jest odświeżona, rozpromieniona, odżywiona, miękka i doskonale nawilżona. Kosmetyk ma delikatny i przyjemny zapach, szybko się wchłania, jednak bez zastosowania po ampułce kremu (w szkole uczyliśmy się, że po ampułkach mimo wszystko zawsze powinno kłaść się krem, najlepiej taki kompletnie witaminowy), mamy uczucie lepkiej skóry, które jednak szybko mija.


                                    SUCHY SZAMPON DO WŁOSÓW BATISTE 200 ml

Nigdy jakoś specjalnie nie byłam przekonana, do kosmetyków tego typu. Fakt, moja przyjaciółka używała suchych szamponów i zachwalała sobie ich działanie, ale ja zawsze myślałam, po co mi taki szampon skoro zawsze mogę umyć włosy zwykłym szamponem, potem nałożyć na nie pachnącą i nawilżającą odżywkę. Aż do dnia, kiedy zajęcia trwały w nieskończoność i musiałyśmy spać w Hostelu czy u znajomych. A wiadomo - nie będziemy targać ze sobą tony kosmetyków (chociaż dla mnie to mały problem). Jak na złość, dodatkowo na drugi dzień obudziłyśmy się oczywiście spóźnione na kolejne zajęcia i nie było czasu na salon piękności. Wtedy ten kosmetyk uratował moje oklapnięte włosy. Jednak nie był to dokładnie ten suchy szampon od Batiste, ale jakiś inny... nie pamiętam jaki...

Moje pierwsze spotkanie właśnie z Batiste było rok temu i to w Szkocji. Tam zakupiłam ten szampon za 5 funciaków (ponad 20 zł) i to specjalny do ciemnych włosów (w Polsce niestety takiego nie dostaniemy, mamy u siebie tylko te pachnące). Byłam i do dzisiaj zostałam ich wierną fanką. Jak zastosować taki kosmetyk? Włosy spryskujemy z odległości ok. 30cm włosy, czekamy kilka minut (ok. 3-4) aż proszek wchłonie sebum, następnie go wmasowujemy w skórę głowy i dokładnie rozczesujemy włosy, by pozbyć się białego proszku, co np. przy moich ciemnych włosach nie jest łatwe. Szampon błyskawicznie odświeża przetłuszczone włosy bez jakiegokolwiek użycia wody, sprawia też, że włosy nieco zwiększają swoją objętość. Należy jednak pamiętać, że suchy szampon nigdy nie zastąpi nam porządnego mycia głowy, pozwoli jedynie wydłużyć świeżość naszych włosów max o jeden dzień.

Szampon ciężko jest dostać. Ja teraz cały czas zamawiam je na allegro. Cena waha się w granicach ok. 20 zł. Ten niebieski na zdjęciu powyżej jest w zapachu fresh - cudowny i świeży zapach podobny do morskiej bryzy, zaś żółty - tropical, pachnie kokosami, po dłuższym stosowaniu jest dla mnie zbyt duszący.


Na dzisiaj koniec... W następnym poście zapoznam Was z moimi kolejnymi kosmetykami :)

środa, 10 września 2014

Dziewczyna w czerwonej pelerynie / Red Riding Hood (2011)

Kolejny film, który chciałaby Wam polecić, chociaż wiem, że znajdzie się całe mnóstwo osób, którym film się nie spodoba.



Piszę tak, bo zanim jeszcze obejrzałam ten film, poczytałam o nim troszkę na necie i opinie były po prostu różne - miał on zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Niektórzy twierdzą, że to kicha i tandetne romansidło, które nie zwala z nóg.
Postanowiłam jednak, że nie będę kierować się tymi opiniami i sama ocenię film. No i został on jednym z moich ulubionych

dziewczyna_w_czerwonej_pelerynie_-_red_riding_hood_-_2011.jpg

"Dziewczyna w Czerwonej pelerynie" to według mnie bajka o "Czerwonym Kapturku" w nieco zmienionej, lekko mrocznej wersji dla dorosłych, która ma w sobie to "coś". Ale powiem Wam szczerze, że film byłby cienki bez tej całej oprawy muzycznej. I tak sobie teraz właśnie myślę, że ta muzyka mnie zahipnotyzowała i urzekła do tego stopnia, że ściągnęłam sobie całą ścieżkę dźwiękową (najlepszymi kawałkami pochwalę się Wam w kolejnych postach).
67481_-_254.jpg

Akcja filmu dzieje się zimą, w niewielkiej wiosce w środku lasu - Daggerhorn. Opowiada on o miłości głównej bohaterki - Valerie, którą gra prześliczna Amanda Seyfried, do swojego przyjaciela z dzieciństwa Petera, który jest teraz drwalem. Dodatkowo w wiosce grasuje wilk, a dokładniej wilkołak, którym okazuje się być jeden z mieszkańców wioski.

67480_-_254.jpg

Nic więcej Wam nie powiem, zachęcam jednak do obejrzenia "Red Riding Hood"

Dziewczyna-w-czerwonej-pelerynie_Catherine-Hardwicke%2Cimages_zdjecia%2C9%2CGDSY28810_2.jpg

wtorek, 9 września 2014

Chłopiec w pasiastej piżamie / The Boy in the Striped Pyjamas (2008)


A teraz kolejny film, który z czystym sercem chciałabym Wam polecić...

Nie cierpię pisać recenzji filmów, nawet sama, gdy postanawiam coś obejrzeć, nigdy ich nie czytam, żeby się przypadkiem nie zniechęcić, więc też nie będę Wam tutaj smęcić Jedno zdanie powinno wystarczyć, żeby krótko i na temat opowiedzieć o tym filmie.

"Chłopiec w pasiastej piżamie" to krótko mówiąc naprawdę wzruszający film o dziecięcej naiwności i przede wszystkim prawdziwej dziecięcej przyjaźni w czasach II Wojny Światowej i niestety Holocaustu.

Film powstał na podstawie książki Johna Boyne'go, która okazała się być światowym bestsellerem, sprzedającym się w nakładzie przekraczającym ponad 5 mln egzemplarzy. Książka znalazła się również na pierwszym miejscu listy bestsellerów „New York Timesa”.

Nie lubię czytać książek filmów, które obejrzałam, a tym bardziej filmów, które zrobiły na mnie tak ogromne wrażenie i przede wszystkim które wsiąknęłam jak gąbka, ponieważ może się okazać, że po przeczytaniu książki, film okaże się jej beznadziejnym odzwierciedleniem, a takiego stwierdzenia bym nie chciała, więc książki nie przeczytam mimo tego, że był to światowy bestseller...

Ale Was do obejrzenia filmu jak najbardziej zachęcam

poniedziałek, 8 września 2014

Mój przyjaciel Hachiko / Hachiko: A Dog's Story (2009)

4896612494_6e35be4c82.jpg
Kolejna dawka filmowych wrażeń

Tym razem przepiękny film o przyjaźni między psem a człowiek. Już wiem skąd wzięło się powiedzenie, że pies jest prawdziwym przyjacielem człowieka. Film oparty jest na prawdziwych wydarzeniach, które wydarzyły się w latach 20. XX wieku. Profesor, którego gra Richard Gere przyjmuje pod swój dach szczeniaka rasy akita o imieniu Hachiko (po japońsku znaczy to osiem, a tam ósemka uznawana jest za bardzo szczęśliwą liczbę - tak jak u nas np. siódemka ). Od tej pory psa i profesora łączy niezwykła więź. Hachiko codziennie odprowadza swego pana o tej samej porze na dworzec, a później po niego przychodzi. Niestety pewnego dnia profesor umiera na uczelni, a pies nie mogąc się z tym pogodzić wciąż wraca na dworzec z nadzieją, że jego Pan w końcu wróci.

                                                                                                 
hachico.jpg

Film jest po prostu przepiękny i tak wzruszający, że oglądając go ryczałam jak bóbr...

"Mój przyjaciel Hachiko" to amerykański remake japońskiego dramatu "Hachiko monogatari", który ukazuje autentyczną historię psa, który dzięki swojej niezwykłej wierności stał się niemalże japońskim bohaterem narodowym i na jego cześć postawiono pomnik.

foto51656d1eeddf9.jpg