Taka ja...
I don't want a perfect life, I want a happy life.
"Zacznij doceniać szczegóły. Poranną kawę, dobrą książkę, zachwycającą piosenkę, wzruszający film. Znajdź szczęście w uśmiechu przechodnia, zdanym kolokwium, ciepłym głosie mamy. Doceniaj każdą sekundę. Uwierz w siebie. Uwierz, że marzenia się spełniają. I chociaż to trudniejsze niż ciągłe marudzenie to jest to warte wysiłku. Nikt nie uczyni Cię szczęśliwym, jeśli najpierw nie odnajdziesz szczęścia w sobie."
— "Zaklinaczka Słów"
sobota, 10 października 2015
Vichy Dermablend fluid kryjący - mój podkład nr 1
Cześć Kochani!
Witam Was w to jesienne, sobotnie popołudnie :*
W dzisiejszym poście chciałabym opowiedzieć Wam troszeczkę o moim ulubionym podkładzie, który jeszcze ani razu mnie nie zawiódł, jest to Vichy Dermablend w kolorze 35 - SAND.
Markę Vichy zna chyba każdy. Jedni ją kochają, inni nienawidzą.
Ja póki co, należę do grona tych pierwszych osób, aczkolwiek do tej pory przetestowałam niewiele ich kosmetyków.
Dermablend używam z przerwami od ok. 3 lat.
Wśród wszystkich podkładów, które testowałam okazał się nr 1!
Już wyjaśniam dlaczego tak go lubię.
Opakowanie tego kosmetyku, to mała tubka z miękkiego plastiku, która jest estetyczna i prosta.
Tubka dodatkowo opakowana była jeszcze w kartonik.
Podkład nie leje się z tubki i nie brudzi wszystkiego wokół, a przede wszystkim dekoltów bluzek/sweterków/sukienek, które na siebie wkładam.
Kosmetyk jest bezzapachowy, nie zawiera parabenów, przeznaczony również dla osób ze skórą wrażliwą.
Jego konsystencja jest plastyczna i lekka, dzięki czemu idealnie stapia się ze skórą.
Dermablend to najbardziej kryjący podkład, jaki do tej pory stosowałam. Producent zapewnia o 16 godzinnej trwałości. Nigdy nie udało mi się tego sprawdzić, ale 8 godzin wytrzymuje na pewno i przynosi mojej skórze optymalny komfort!
Kolor, który używam (35 - sand) cudownie dopasowuje się do mojej cery.
Świetnie kryje niedoskonałości (mam cerę mieszaną i raczej bezproblemową, tylko czasami zdarzają mi się pojedyncze wypryski) i inne defekty skóry, a także wyrównuje jej koloryt, nadając jej tym samym promienny wygląd. Dzięki niemu skóra odzyskuje jednolity kolor. Bardzo dobrze radzi sobie z cieniami pod oczami, przebarwieniami, naczynkami i innymi zaczerwienieniami. Dodatkowo pozostawia ładne matowe wykończenie, niewyczuwalne na skórze. Zapobiega błyszczenia się skóry i nie daje efektu ciężkości na skórze. Daje gwarancję idealnego pokrycia i naturalnego wyglądu bez efektu maski.
Nie zapycha, ani nie przesusza skóry twarzy. Nie powoduje powstawania zaskórników. Nie ciemnieje i nie roluje się.
Kolejnym plusem jest jego wydajność.
Tego kosmetyku potrzeba o wiele mniej do aplikacji, niż choćby pierwszego lepszego podkładu drogeryjnego.
Podkład jest niestety dość drogi (ok. 90 pln), dlatego też używam go wyłącznie na ważniejsze wyjścia czy dni, kiedy muszę wyglądać idealnie. Cena mnie jednak aż tak bardzo nie przeraża, bo kiedy pomyślę, jak bardzo jest wydajny i jak bosko się u mnie sprawdza, wszystko mi się kalkuluje.
Dziewczyny, a Wy go używałyście?
Jakie są Wasze opinie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz