Taka ja...


I don't want a perfect life, I want a happy life.


"Zacznij doceniać szczegóły. Poranną kawę, dobrą książkę, zachwycającą piosenkę, wzruszający film. Znajdź szczęście w uśmiechu przechodnia, zdanym kolokwium, ciepłym głosie mamy. Doceniaj każdą sekundę. Uwierz w siebie. Uwierz, że marzenia się spełniają. I chociaż to trudniejsze niż ciągłe marudzenie to jest to warte wysiłku. Nikt nie uczyni Cię szczęśliwym, jeśli najpierw nie odnajdziesz szczęścia w sobie."
— "Zaklinaczka Słów"

piątek, 18 stycznia 2019

To już jest koniec, nie ma już nic, czyli projekt denko 2018|Produkty do makijażu














Cześć Kochani!


W dzisiejszym wpisie przedstawię Wam produkty do makijażu, które wydenkowałam w zeszłym roku.
Jest tu wiele popularnych i dobrze wszystkim znanych kosmetyków.

Zanim jednak zacznę, pokrótce opiszę Wam jeszcze jak to u mnie jest z tym makijażem.

Makijaż wykonuję średnio 5-6 razy w tygodniu. Staram się aby chociaż przez ten jeden dzień w tygodniu moja buzia odpoczęła trochę od kolorówki. Jeśli jednak już faktycznie muszę gdzieś w ten dzień szybko wyskoczyć np. na zakupy, staram się nakładać wówczas tylko jakiś lekki korektor, ale to i tak na te najbardziej potrzebujące tego miejsca.
Tak w ciągu tygodnia makijaż noszę dosłownie cały dzień. Wykonuję go ok. 5 rano, a zmywam ok. 23 i tak przez 5-6 dni w tygodniu. Mam cerę mieszaną z tendencją do świecenia się strefy T, dlatego też od kosmetyków do makijażu wymagam przede wszystkim dobrego krycia, a na drugim miejscu trwałości.
Moje makijażowe kombo to po kolei: podkład, korektor, puder, kredka do oczu, tusz, bronzer i róż.
Tych 7 kosmetyków używam ZAWSZE, tylko na większe wyjścia używam bazy i rozświetlacza, a gdy mam czas w tygodniu to jeszcze i cieni.

To byłoby na tyle w temacie mojego makijażu, a teraz przechodzimy do denka.



Bourjois 123 Perfect Foundation, podkład ujednolicający (odcień N°53 - Beige clair oraz N°54 Beige)


Tak jak pisze producent, Bourjois 123 Perfect ma za zadanie maskować i korygować niedoskonałości oraz ujednolicać cerę aż do 16 godzin. Dodatkowo, jego formuła łączy 3 korygujące pigmenty, które mają za zadanie usuwać wszelkie mankamenty cery. Żółte pigmenty mają zwalczać sińce pod oczami tak, by spojrzenie było wypoczęte, fiołkowe mają dodać cerze blasku, a zielone zwalczyć zaczerwienienia.
Ponadto podkład ma być na skórze niewyczuwalny i niewidoczny oraz rewelacyjnie się z nią stapiać. A jak jest w rzeczywistości... Bourjois 123 Perfect Foundation to na pewno podkład o średnio lekkiej, ale bardo dobrze kryjącej formule. Jest to idealny podkład  dla osób borykających się z cera mieszaną i niedoskonałościami. Podkład ma bardzo dobre krycie, które dodatkowo bez problemu możemy budować, by zasłonić ewentualne mankamenty naszej skóry. Tak jak obiecuje producent, podkład faktycznie doskonale je maskuje  - świetnie kryje drobne, jak i większe niedoskonałości czy zaczerwienienia twarzy. Jeśli chodzi o sińce pod oczami to z nimi podkład radzi sobie jednak tak średnio, może też dlatego, że u mnie są one dość spore i nie obejdzie się bez korektora. Mimo wszystko wydaje się mi jednak, że fajnie poradzi sobie z tymi mniejszymi. Kolejną zaletą produktu,  a nie tylko czczą obietnicą producenta, jest fakt, że podkład jest na skórze niewyczuwalny, niewidoczny i rewelacyjnie się z nią stapia. Dodaje skórze takiego naturalnego blasku (rozświetlenie) i nie tworzy efektu maski. Na mojej skórze, po ok. 4 godzinach zaczyna się świecić się w strefie T i potrzebuje dodatkowego przypudrowania. Nie ściera się z nosa i brody. Ma bardzo ładny, delikatny, nienachalny zapach. Świetnie współgrał ze wszystkimi moimi kremami pod makijaż, nie roluje się i nie zapycha. Jedynym jego minusem jest fakt, iż po czasie lekko oksyduje, więc przed zakupem trzeba się dobrze zastanowić nad wyborem odpowiedniego koloru. Ja swoją przygodę rozpoczęłam z Bourjois 123 Perfect Foundation w kolorze N°54 Beige, ale wtedy nie wiedziałam jeszcze, że podkład ciemnieje i teraz zawsze biorę już ten w kolorze N°53 - Light Beige.
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
TAK



Revlon Colorstay, podkład do cery mieszanej i tłustej (ocień 110 - Ivory oraz 330 Natural Tan)



Podkład, którego, nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Ja osobiście nigdy wcześniej się na niego nie zdecydowałam, bo odstraszała mnie buteleczka bez pompeczki. Teraz, kiedy się to zmieniło i podkład ma w końcu atomizer, postanowiłam się na niego skusić i... nie żałuję. Kosmetyk ma dość ciężką konsystencję, ale pomimo tego bardzo dobrze się rozprowadza. Genialnie kryje ( krycie można nim świetnie budować) wszelkie niedoskonałości skóry, świetnie maskuje zaczerwienienia i cienie pod oczami. Jest trwały - nie ściera się z brody, nosa czy czoła. Tak jak w przypadku innych podkładów, tak i ten już po ok. 4-5 godzinach zaczyna się świecić w strefie T, jednak po przypudrowaniu nadal wygląda idealnie. Nie warzy się, nie roluje, nie zapycha i nie wysusza skóry. Kolor idealnie stapia  się ze skórą i nie tworzy efektu maski. Dodatkowo każda z nas znajdzie idealny odcień dla siebie, bo gama kolorystyczna tych podkładów jest naprawdę spora. Nie ciemnieje. Kiedy kupuję jakiś podkład, a później okazuje się, że nie udało się mi trafić z kolorkiem i jest on ciemniejszy, lubię wtedy ten jaśniejszy odcień (110 - Ivory) Revlona mieszać z tym nietrafionym. Sprawdza się on wówczas równie świetnie, nie zdarzyło mi się, żeby popsuł konsystencję, trwałość czy krycie takiej mieszanki. Odstraszać może trochę cena  regularna w drogeriach stacjonarnych, bo np. w Rossmannie normalnie kupimy go za ok. 70,00 zł. Na szczęście mamy jeszcze sklepy internetowe, w których możemy dostać go już za ok. 30,00 zł.
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
TAK



L’Oréal Paris, True Match, Super - Blendable Foundation, Podkład dopasowujący się do skóry (odcień 2 N - Vanilla)



Jest to podkład rozświetlający i o wiele lżejszy niż jego wszyscy wyżej opisani poprzednicy. Podkład ma dość rzadką konsystencję i średnie krycie, dlatego używałam go wyłącznie wtedy, kiedy moja skóra wyglądała nienagannie i chciałam po prostu wyrównać jej koloryt. Idealny dla cer suchych i normalnych, przy mojej mieszanej wymaga dodatkowego utrwalenia i przypudrowania. Świetnie współgrał ze wszystkimi moimi kremami pod makijaż, nie rolował się i nie wchodził w zmarszczki czy w załamania.  Przez swoją lekkość na twarzy jest po prostu niewyczuwalny. Fajnie stapia się ze skórą i daje ładne, świeże i maksymalnie naturalne wykończenie makijażu, bez efektu maski. Nie zapycha i nie wysusza skóry. Nie ciemniej. Jego jedyną wadą może być właśnie trwałość, ale wszystko zależy od rodzaju naszej cery. Nie uważam, żeby był to dobry podkład dla cer mieszanych, gdzie mamy problem z szybko przetłuszczającą się strefą T, jednak mimo wszystko ja bardzo lubię go używać, bo w podkładach do takich właśnie mieszanych cer, brakuje mi tej lekkości. Jeśli jednak macie cerę mieszaną (ale w dobrym stanie, bez większych niedoskonałości) i dodatkowo po jego aplikacji zastosujecie jeszcze fajny puder, to efekt jest naprawdę genialny. W takim zestawieniu sprawdza się u mnie naprawdę super!
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
TAK



Eveline Cosmetics, Liquid Control HD (odcień 020 - Rose Beige)



Co tu dużo pisać, ten kosmetyk po prostu KOCHAM CAŁYM SERCEM!
Jest to mój zeszłoroczny ulubieniec, który idealnie nadaje się do stosowania na co dzień.
Szukałam podkładu do cery mieszanej, który poradzi sobie ze świeceniem strefy T, a jednocześnie będzie miał lekką konsystencję i będzie dawał naturalny efekt, matowe wykończenie oraz zapewni mi świetną trwałość. To wszystko znalazłam właśnie w tym produkcie, który dodatkowo kupimy za naprawdę rozsądną cenę (ok. 35 zł, jeszcze taniej dostaniemy go oczywiście w drogeriach internetowych i ja najczęściej kupuję go właśnie w taki sposób). Na twarzy wygląda cudownie! Podkład jest mega trwały i ma genialne krycie, które dodatkowo bez problemu możemy budować. Przez swoją lekkość jest niewyczuwalny na skórze. Doskonale się z nią stapia, nie wchodzi w zmarszczki czy w załamania. Daje ładne, świeże i naturalne wykończenie makijażu, bez efektu maski. Nie ciemniej, nie wysusza skóry i nie zapycha jej. Bardzo podoba się mi też sposób w jaki się go nakłada na twarz. Aplikator w formie pipetki to dla mnie prawdziwy sztos! Nie musimy brudzić sobie rąk, nakładamy go po prostu od razu na twarz, a później w ruch idzie gąbeczka lub pędzel i makijaż wykonany.
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
TAK



Oillan Balance, Tonujący krem ultranawilżający



Ten kosmetyk to po prostu coś jak taki ultra lekki krem BB. Ma delikatną konsystencję, która szybko się wchłania i w subtelny sposób ujednolica koloryt skóry oraz nadaje jej naturalny, zdrowy odcień dopasowując się do naszej karnacji. Jest praktycznie bezzapachowy. Krem daje uczucie nawilżenia, niwelując tym samym uczucie ściągnięcia i przesuszenia skóry. Krycie - słabe, wręcz na minimalnym poziomie, w żadnym razie nie poradzi sobie z większymi niedoskonałościami, w moim przypadku przykrył tylko niewielkie zaczerwienienia na policzkach. Nie zmatowi nam skóry i nie zapobiegnie jej błyszczeniu, trzeba się liczyć po prostu z tym, że nie jest to trwały produkt. Wszystko zależy też oczywiście od rodzaju naszej skóry. W moim przypadku, już po ponad godzinie od nałożenia moja strefa T zaczęła się okropnie świecić. Osobom z cerą mieszaną nie polecam tego produktu, jednak z z suchą, normalną czy nawet wrażliwą jak najbardziej. Nie zapycha, nie uczula i nie wysusza. Nie wymaga bazy w postaci np. jakiegoś kremu. Ja nie lubię kremów BB i ogólnie kosmetyków tego typu. W dni kiedy się nie chcę się malować, ale mimo wszystko mam coś do ukrycia, wolę zastosować po prostu korektor na te miejsca. Jeśli jednak ktoś lubi takie kremy tonujące, to ten jak najbardziej polecam, bo mimo wszystko godny jest uwagi.
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
NIE



Catrice, Liquid Camouflage, High Coverage Concealer, Korektor (odcień 010 - Porcellain)



Korektor, który przekonał mnie do siebie przede wszystkim świetnym kryciem. Produkt ma średnio gęstą formułę, co sprawia, że przyjemnie się z nim pracuje. Po nałożeniu momentalnie zastyga, dzięki czemu jest bardzo trwały, utrzymuje się na twarzy przez cały dzień i fajnie się z nią stapia. Idealnie nadaje się do przykrywania różnego rodzaju niedoskonałości czy jako baza pod cienie. Stosowany pod oczy był czasami za ciężki i potrafił w tamtych okolicach wchodzić w załamania. Nie ściera się i ogólnie, poza okolicami oczu, nie zbierał się u mnie w załamaniach. Nie ciemniej. Ja stosuję go przede wszystkim na większe wyjścia niż tak na co dzień. Ma wygodny aplikator i jest bardzo wydajny. Nie można też przyczepić się do opakowania - widzimy, ile produktu nam pozostało, napisy się nie ścierają, a opakowanie przetrwało w nienaruszonym stanie, choć upadł mi chyba z milion razy. No i ta rewelacyjna cena (ok. 16 zł).
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
TAK





L’Oréal Paris, True Match, La Touche Magique, Korektor rozświetlający, odcień Natural Beige

Tak jak wskazuje nazwa, nie jest to korektor, który zakryje nam niedoskonałości, ale za to przepięknie rozświetli spojrzenie. Konsystencja tego produktu nie jest zbyt gęsty, dlatego idealnie nadaje się pod oczy, gdyż nie obciąży delikatnej w tym miejscu skóry. Świetny do zakrycia niewielkich cieni i zasinień pod oczami. Jeśli jednak mamy większy problem z podkrążonymi oczami, to musimy poszukać bardziej kryjącego produktu, bo faktycznie ten korektor może sobie po prostu nie poradzić. Daje bardzo naturalne wykończenie, nie podkreśla suchości i nie zbiera się w załamaniach. Jest naprawdę trwały, nie ściera się i nie ciemnieje. Nie przesusza skóry. Bardzo wygodny w użyciu aplikator w formie mięciutkiego pędzelka, sam produkt wykręcało się też za każdym razem bez problemu. Sam design opakowania jak dla mnie też WOW.
Kosmetyk wygląda na taki elegancji i jakby z górnej półki. Troszkę słabo z wydajnością, bo przy codziennym stosowaniu wystarczył mi zaledwie na miesiąc użytkowania. Bardzo fajny produkt, jednak moje cienie pod oczami są dość spore, a ten korektor nie radzi sobie z ich kryciem w takim stopniu jakbym chciała, chociaż z drugiej strony był bardzo trwały. Póki co jestem mimo wszystko na nie, ale nigdy nie wiadomo czy nie będę chciała przetestować go jeszcze raz...
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
NIE

L’Oréal Paris, True Match, korektor, odcień 3N Beige Creme
Produkt ma rzadka, lekką konsystencję i zgrabne opakowanie z genialnym aplikatorem.
Jest to korektor, który świetnie sprawdzi się u osób nie mających problemu z niedoskonałościami czy zaczerwieniami, czyli raczej dla posiadaczy cery normalnej. Produkt rewelacyjnie rozjaśnia skórę pod oczami, ale nie maskuje cieni. Ja najczęściej używałam go w te dni, kiedy nie robiłam pełnego makeup'u, kiedy zależało mi tylko na tym, aby wyrównać koloryt skóry i nadać jej delikatnego blasku. Bardzo fajnie stapia się ze skórą, ale niestety nie jest to trwały kosmetyk. Ścierał się i czasami zbierał się w załamaniach i podkreślał suche skórki, choć sam skóry nie wysuszał. Kolejnym razem już go nie kupię. Wolę zainwestować w inny, lepszy produkt, który będzie trwalszy i będzie miał przede wszystkim lepsze krycie.
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
NIE



Maybelline, Instant Anti Age Eraser, Korektor (odcień 01 - Light)



Obecnie jest to mój korektor nr 1 i szczerze powiedziawszy, na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie bez niego mojego makijażu. W porównaniu do wyżej opisanego korktora Catrice, ten jest o wiele lżejszy, mimo tego ma również przegenialne krycie. Mam dosyć duże cienie pod oczami, wynikające przede wszystkim ze zmęczenia i niewielkiej dawki snu, a ten korektor to wprost ideał jeśli chodzi o wygładzenie skóry i krycie zasinień w tych okolicach. Doskonale stapia się ze skórą, nie wchodzi w zmarszczki czy w załamania. Wygląda świeżo i maksymalnie naturalnie mimo swojego porządnego i trwałego krycia. Niejednokrotnie posłużył mi też w dni, kiedy nie wykonywałam pełnego makijażu, a zależało mi tylko na zakryciu cieni pod oczami czy lekkim ujednoliceniu kolorytu skóry. W takim przypadku sprawdzał się również genialnie, a jego odcień nie odcinał się od koloru mojej skóry, dlatego myślę, że odcień 01 to taki fajny, neutralny kolor. Nie ciemnieje i nie wysusza skóry. Nie roluje się. Idealny zarówno na co dzień, jak i na większe wyjścia.
Kolejny plus także za wydajność. Używam go praktycznie codziennie i kosmetyk wystarcza mi na ponad 2 miesiące użytkowania. Dodatkowo opakowanie i ten sposób w jaki się go aplikuje pozwala nam na całkowite wykorzystanie produktu do ostatniej kropelki oraz systematycznie kontrolować, ile produktu nam jeszcze pozostało. Korektor ma rewelacyjny aplikator w kształcie miękkiej gąbeczki, która dozuje idealną porcję kosmetyku. Z tego co czytałam, ten gąbeczkowy aplikator wzbudza wiele kontrowersji, ze względu na swoją niehigieniczność. Może faktycznie, jeśli ktoś stosuje go na różne zanieczyszczone niedoskonałościami partie twarzy, to może to być niehigieniczne, ja używam go wyłącznie pod oczy czy na naczynka, więc nie mam z tym większego problemu.
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
TAK



Rimmel, Stay Matte Pressed Powder (odcień 001 - Transparent i 005 - Silky Beige)




Zdecydowanie to mój faworyt wśród pudrów. Idealny zarówno dla cery tłustej, jak i mieszanej. Mam cerę skłonną do świecenia w strefie T, a ten produkt matowi moją twarz na kilka godzin (nawet do 8 h).
Doskonale kryje niedoskonałości. Rewelacyjnie stapia się ze skórą i nie tworzy efektu maski. Świetny do stosowania na co dzień - do pracy czy do szkoły. Ma bardzo ładny, delikatny zapach. Nie kruszy się, jest dobrze sprasowany. Jego ogromną zaletą jest także to, że się nie roluje, nie waży i nie zapycha. W zeszłym roku zużyłam 3  opakowania tego pudru.
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
TAK



Wibo, Banana Loose Powder, sypki puder do twarzy



Kolejny, bardzo popularny produkt, który i ja postanowiłam przetestować. Niestety mam jednak co do niego mieszane uczucia... Jest to dobrze zmielony, lekki puder sypki o ładnym, delikatnym bananowym zapachu. Świeżo po nałożeniu wygląda rewelacyjnie i bez problemu współgrał ze wszystkimi moimi podkładami. Genialnie matuje, niestety w moim przypadku po ok. 4 godzinach, moja mieszana cera zaczęła się świecić i trzeba ją było znowu przypudrować. Może trochę żółcić twarz i ważyć się w okolicach oczu, szczególnie wtedy, kiedy nałożymy go za dużo. Nie wysusza. Bardzo wydajny, w przystępnej cenie. Często jest problem z jego dostępnością. Minusem może być też opakowanie - często przy odkręcaniu zdarzało mi się wysypywać produkt, ale w przypadku kosmetyków tego typu jest to chyba nieuniknione. Podsumowując... Według mnie ten kosmetyk to jednak średniak, którego chyba raczej bym już nie kupiła, no chyba, że będę potrzebowała pudru, a akurat mój budżet będzie ograniczony do minimum. Nie jest to puder na większe wyjścia, raczej taki na co dzień, kiedy nie zależy nam za bardzo na tym, żeby wyglądać nienagannie przez dłuuugie godziny.
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
NIE



Rimmel, Insta Fix&Matte, Puder transparentny



Ten puder można określić jednym krótkim stwierdzeniem - "Efekt WOW, trwałość kiepsko".
I to naprawdę wystarczy, żeby już wiedzieć, jak sprawuje się ten kosmetyk. No ale po kolei.
Opakowanie klasyczne, bardzo wygodne w użytkowaniu, brakuje mi tutaj może tylko lusterka.
Poza tym ogromny plus za wygląd wizualny samego pudru, który jest tłoczony we wzór hashtagów i ma ładny, subtelny zapach. Produkt doskonale matuje naszą skórę, ale niestety efekt utrzymuje się tylko 4-5h i po tym czasie potrzebuje już poprawki. Mimo tego, świetnie scala makijaż i matowi, dając efekt idealnego wygładzenia skóry. Nie jest to taki tępy, ale zdrowy mat. Sprawnie wtapia się w skórę, nie zbiera się w załamaniach i nie pozostawia efektu pudrowatości. Wykończenie makijażu po prostu WOW!
Może odrobinę bielić cerę, szczególnie wtedy, kiedy nałożymy go za dużo, jednak dla  mnie nie stanowiło to jakiegoś większego problemu. Myślę, że może być to idealny puder dla osób z cerą normalną bądź suchą, w przypadku mojej mieszanej nie jest tak trwały jakbym chciała. Jednak ze względu na to, jakie efekt daje, na pewno pojawi się w mojej kosmetyczce jeszcze nie raz, tym bardziej, kiedy nie będzie mnie stać na jego idealny zamiennik, którego recenzję macie pod spodem.
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
TAK



Affect, Transparentny puder fiksujący Fix&Matt



Puder, który poznałam dzięki pudełkom ShinyBox. Poznałam i pokochałam, bo jest idealny w każdym calu. Swoim działaniem jest identyczny jak opisany wyżej puder transparenty Insta Fix&Matte z Rimmela, z tym, że Affect ma tą rewelacyjną trwałość, której w Rimmelu mi po prostu brakuje. Kosmetyk zamknięty jest w plastikowym, przeźroczystym opakowaniu, dzięki czemu łatwo jest kontrolować zużycie produktu. Puder doskonale i na długo matuje skórę, nadając jej idealny efekt wygładzenia. Rewelacyjnie scala makijaż, bez problemu wtapia się w skórę, nie zbiera się w załamaniach i nie pozostawia efektu pudrowatości. Ten puder to cudowne wykończenie i utrwalenie makijażu, który utrzymuje się w nienaruszonym stanie przez cały dzień. Doskonale sprawdzi się u osób z problematyczną i przetłuszczającą się cerą. Nie przesusza skóry, a nałożony w odpowiedniej ilości nie bieli też twarzy. Bardzo wydajny - opakowanie zawiera 10 g pudru, ale potrzeba go niewiele, żeby dobrze utrwalić makijaż. Jego cena trochę powala na łopatki, bo kosmetyk kosztuje ok. 70 zł, ale działanie naprawdę rekompensuje jego cenę. Dodatkowo, kiedy zainwestujemy w niego i będziemy stosować go tylko np. na większe wyjścia czy ważne dla nas sesje fotograficzne, posłuży nam na jeszcze dłużej i będziemy mieli satysfakcję z tych dobrze zainwestowanych pieniążków.
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
TAK



Avon, Ultra Glimmerstick Lip Liner, Konturówka do ust (kolor True Red)



Konturówki do ust z Avonu są jednymi z moich ulubionych. Kredka ma wygodne opakowanie i przez to, że jest wysuwana, nie trzeba jej temperować. Nie wysusza ust (a konturówką wypełniałam też całe usta, które zresztą wyglądały przepięknie!)  i utrzymuje się na nich naprawdę długo, mimo picia i jedzenia. Nie łamie się i nie rozmazuje. Wykończenie było lekko matowe ale jedwabiste. Plusem jest też cena (zazwyczaj w katalogu można dostać ją za ok. 10,00 zł) i mega wydajność, mnie wystarczyła na pół roku użytkowania.
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
TAK





Delia, Balsam do ust w sztyfcie Sun Fun SPF 25
Teraz kiedy patrzę, że to pomadka ochronna od Delii i to jeszcze za tak niewielkie pieniążki (kosztuje ok. 8 zł) to naprawdę nie mogę uwierzyć własnym oczom! Nie cierpię tej marki, ich kosmetyki nie raz okazały się być dla mnie kompletnymi bublami, a tu proszę, proszę. Miałam wrażenie, że ta pomadka musi kosztować sporo kasy, jak na balsam ochronny, tym bardziej, że jest to jedna z najlepszych pomadek ochronnych jakie miałam okazję używać. Ta pomadka to idealny przykład tego, że niska cena nie musi oznaczać gorszej jakości. No naprawdę, przeżyłam mega pozytywny SZOK! Pomadka ma bardzo ładnym lekko owocowy zapach i rewelacyjnie nawilża usta. Świetnie radzi sobie ze spierzchniętymi i doszczętnie przesuszonymi ustami. Miałam moment, kiedy chłodne powietrze i klimatyzacja w pracy kompletnie przesuszyły mi usta. Dzięki tej pomadce już po 3 dniach były one totalnie zregenerowane i odżywione, a o jakichkolwiek suchych skórkach nie było już mowy. Dodatkowo wykonanie tego kosmetyku to prawdziwy sztos! Często zdarzało się mi w takich pomadkach, że wrzucona ona gdzieś na dno torebki, gubiła zakrętkę. Tutaj nie miałam z tym do czynienia i wszystko pozostawało na swoim miejscu. Ponadto samo opakowanie jest wykonane z bardzo trwałego plastiku i nie skłamię, jeśli napiszę, że pomadka upadła mi na kafle z ponad 30 razy! Wszystkie te upadki przeżyła, opakowanie jest w stanie nienaruszonym, chociaż za każdym razem, podnosiłam ją z ciężkim sercem, żeby tylko się nie zawieść... Opakowanie całe, nie połamane, a na dodatek i sama pomadka w środku nie była też złamana czy chociażby "rozciapkana". Kompletnie nie mam się do czego przyczepić, jestem wręcz nią zachwycona i ciesze się, że w kosmetyczce mam jeszcze jedną sztukę!
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
TAK

Bloc, Ochronna pomadka do ust
I to jest właśnie to o czym pisałam wyżej - drogie nie znaczy, że lepsze... Ta pomadka jest o wiele droższa (kosztuje ok. 25 zł) od tej z Delii, którą opisałam Wam wyżej, a jest po prostu beznadziejna w każdym calu. Ten balsam ochronny nie nawilża tak doskonale jak jej poprzednik i ma też o wiele gorszy, jakby apteczny zapach. Ponadto już po pierwszym upadku pękło mi zamknięcie pomadki, a po kolejnym i sama pomadka, która nie dość, że jeszcze pękła na pół, to jej cała dolna część po prostu się w tym opakowaniu "rozciapkała" i wygląda jak świeżo wylany wosk. Zaledwie po kilkunastu użyciach pomadka nadaje się do wyrzucenia.
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
NIE
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz