Taka ja...


I don't want a perfect life, I want a happy life.


"Zacznij doceniać szczegóły. Poranną kawę, dobrą książkę, zachwycającą piosenkę, wzruszający film. Znajdź szczęście w uśmiechu przechodnia, zdanym kolokwium, ciepłym głosie mamy. Doceniaj każdą sekundę. Uwierz w siebie. Uwierz, że marzenia się spełniają. I chociaż to trudniejsze niż ciągłe marudzenie to jest to warte wysiłku. Nikt nie uczyni Cię szczęśliwym, jeśli najpierw nie odnajdziesz szczęścia w sobie."
— "Zaklinaczka Słów"

czwartek, 18 lutego 2016

Kinomaniak, czyli czy naprawdę warto to obejrzeć - "Zjawa"



Cześć Kochani!

Pomyślałam, że najwyższy czas zrobić sobie krótką przerwę od recenzji kosmetyków i popisać o czymś innym :)

Z takim też zamiarem powstała seria Kinomaniaka, w której będę chciała przedstawić Wam swoje subiektywne zdanie na temat tego, co właśnie obejrzałam w kinie.
Sama zresztą bardzo lubię, kiedy ktoś poleca mi do obejrzenia jakiś nowy, rewelacyjny kinowy przebój.

W sobotę razem z mężem i znajomymi wybraliśmy się do kina, na "Zjawę", o której już od dłuższego czasu jest bardzo głośno i szczerze powiedziawszy, nie ma chyba osoby, która by o nim nie słyszała.
A jak nie słyszała, to wystarczy przypomnieć: "To ten nowy film z DiCaprio" i wszyscy już chwytają
o co chodzi :)

„Zjawa”, w której główną rolę wcielił się właśnie Leonardo DiCaprio, otrzymała 12 nominacji do Oskara, w tym za najlepszy film roku, najlepszą reżyserię oraz za najlepszą rolę męską dla samego Leosia.
Nie ukrywając, takie wyróżnienie tego filmu, tym bardziej zachęciło nas do jego obejrzenia.



Krótko o filmie...

Scenariusz filmu oparty został na powieści przygodowej Michaela Punke
"The Revenant: A Novel of Revenge", która opowiada prawdziwą historię legendarnego trapera
Hugh Glassa.

Historia dzieje się w 1823 r. w Górach Skalistych.
Ekspedycja futrzarska, wśród której jest Hugh Glass i jego syn Hawk, wyrusza na niebezpieczną wyprawę przez niezbadane terytoria, w poszukiwaniu jak największej ilości cennych zwierzęcych futer i skór.
Ekspedycja zostaje jednak zaatakowana przez grupę Indian - Arikarów, w wyniku czego ginie 33 ludzi i samej załogi pozostaje już tylko garstka. Aby uciec przed Indianami i zachować drogie futra, zespół wybiera trudną lądową drogę powrotną.
W jej trakcie główny przewodnik Hugh Glass zostaje zaatakowany przez niedźwiedzia,
w wyniku czego zostaje ciężko ranny i jego dalsza podróż nie jest już możliwa. Załoga pewna jest, iż w wyniku odniesionych ran, Glass niebawem umrze, a że droga jest naprawdę ciężka i prowadzi przez góry, postanawiają pozostawić go wraz z synem i dwoma kompanami, by Ci po śmierci Glassa mogli zapewnić mu właściwy pochówek. Główny bohater jednak nie poddaje się tak łatwo śmierci, i pomimo tego, że jest w naprawdę kiepskim stanie nie umiera. Taka zawziętość Glassa niestety nie do końca pasuje jednemu z pozostałych przy nim towarzyszy - Johnemu Fitzgeraldowi, który zresztą od samego początku nie paja sympatią do głównego bohatera i jego syna, który pochodzi ze związku Glassa z Indianką, co jeszcze bardziej złości Fitza, który Indian po prostu nienawidzi, m.in. za to co zrobili mu w przeszłości.
Fitzgerald obawiając się ataku Indian, ale też marząc aby w końcu dostać swoje sowite wynagrodzenie za opiekę i pochowanie Glassa, chce ulżyć mu w cierpieniu i udusić go, czego świadkiem jest syn Hugha. Niestety, kiedy Hawk wzywa na pomoc drugiego trapera - Jima Bridgera, zostaje przez Fitza dźgnięty nożem  i umiera na oczach ojca, który nie jest w stanie pomóc swojemu jedynemu synowi. Jim Bridger niczego się nie domyśla, nawet tego, że Fitzgerald okłamuje go, iż do ich obozu zbliżają się Arikarowie, przez co też zmuszeni są pozostawić półżywego Glassa na pastwę losu. Od tego momentu główny bohater rozpoczyna prawdziwą walkę z przeciwnościami losu, aby dokonać zemsty na zabójcy swojego syna.



"Zjawa" to dramatyczna historia o granicach ludzkiej wytrzymałości, woli przetrwania oraz walce do samego końca, która gwarantuje nam silne i często skrajne emocje.

Od samego początku świetnie przedstawiona została gra aktorska dwóch głównych bohaterów - Glassa i Fitzgeralda. Widzimy tu dwa skrajnie różne charaktery o kompletnie różniącym się światopoglądzie.
Są to silni i wyraziści bohaterowie, a tym samym złożone oraz skomplikowane postacie o bogatej przeszłości i ogromnym bagażu doświadczeń.





Hugh Glass, czyli Leonardo DiCaprio, to człowiek, którego przy życiu trzyma tylko nowy cel, czyli chęć zemsty. Postać grana przez DiCaprio wzbudza przeważnie szczere współczucie oraz niewątpliwy podziw za swoją nieprzemijającą siłę i wytrwałość.
Aktor poprzez przede wszystkim mimikę jest w stanie przekazać widzowi emocje i uczucia, które właśnie przeżywa i w tym jest naprawdę fenomenalny.







Fitzgerald to prawdziwy, nieobliczalny i wyjęty spod prawa rzezimieszek, który nie zabija, kiedy nie musi, ale jest nieugięty i bezwzględny, szczególnie wtedy gdy oddala się od stawianego sobie celu. W tej roli Tom Hardy spisuje się doskonale, zwłaszcza kiedy okazuje irytację, chciwość oraz egoizm. Jak dla mnie Tom Hardy w tej roli jest po prostu bezkonkurencyjny, a reszta obsady chowa się w jego cieniu, łącznie z samym DiCaprio, który pomimo, iż włożył w rolę Hugh Glassa całe swoje serce oraz wzbił się na wyżyny własnych umiejętności, to w starciu z Hardym po prostu przegrywa.

Także pozostali bohaterowie dobrze uzupełniają całą historię. Choćby Domhnall Gleeson jako kapitan Andrew Henry, który jest człowiekiem wysoce ceniącym sobie dawane innym słowo, czy też Will Poulter jako Jim Bridger, który został przedstawiony jako młody, niedojrzały, zagubiony i niedoświadczony jeszcze mężczyzna.





Bez wątpienia "Zjawa" robi wrażenie biorąc pod uwagę rozmach i starania jakie podjęto przy powstawaniu (choćby te długie ujęcia) filmu, jak również sposób w jaki przedstawianą historię Hugh Glassa. Oryginalne zdjęcia wszechobecnej, surowej, ale i przepięknej, wręcz zapierającej dech w piersiach natury, które wykonywane były wyłącznie przy świetle dziennym, a także praca kamery, która niemal oddycha wraz z bohaterem i nie odstępuje go na krok w najtrudniejszych momentach, nawet gdy ten zmaga się z rwącym potokiem czy ucieka przez zabójczym plemieniem Indian, wyśmienicie ukazuje rzeczywistość.
Dzięki częstym zbliżeniom twarzy i śledzeniu choćby najdrobniejszych skrzywień czy grymasów, bez problemów możemy rozpoznać targające bohaterami emocje.

Wspaniałe zdjęcia mglistych i nieprzeniknionych lasów, przyczyniają się do budowy okrutnie ponurego i przygnębiającego klimatu dzieła, co odzwierciedla też przedstawioną przez Alejandro Gonzáleza Iñárritu ówczesną nieprzewidywalną i niebezpieczną rzeczywistość. Jest to świat bardzo brutalny i niepozostawiający jakichkolwiek złudzeń, w którym przetrwają tylko najsilniejsi, a moralność czy też ważne dla społeczeństwa wartości są tylko kolejną ludzką słabością mogącą doprowadzić go do niechybnej śmierci.

Muzyka przewijająca się przez film pozostaje często niedostrzegalna, dzięki swojej delikatności nie przysłania ona obrazów, a umiejętnie je wypełnia i podkreśla.

Niezwykle imponujące są także bardzo realistyczne sceny walk (jak dla mnie najlepsze było starcie z niedźwiedziem), które są często jakby zaskakującym w danej chwili przerywnikiem nadającym tempo historii dla której głównym tłem jest jednak właśnie wędrówka Hugh Glassa. 



Moja opinia...

Jestem zwolenniczką szybkiej akcji, dlatego też ten film najnormalniej w świecie mnie rozczarował. W "Zjawie" zdarzają się niepotrzebne przestoje, przez co obraz na chwilę traci tempo i dlatego też film wydawał mi się za długi i nużący, a przede wszystkim zbyt brutalny, krwawy i szokujący. Kocham konie, dlatego nie mogłam patrzeć na sceny, kiedy były one zabijane, a tym bardziej, kiedy było to pokazane choćby z najmniejszymi szczegółami. Był moment, kiedy po prostu chciałam się rozpłakać i uciec z sali kinowej, ale były też takie, które mnie okropnie nudziły i powodowały, że na chwilkę zasypiałam.
W filmie nie brakuje również obrazów ukazujących zmasakrowane ludzkie zwłoki, pozbawione głowy lub kończyn czy momentów ukazujących choćby czerwoną wodę rzeki zabarwioną przez ludzką krew, która spływała do niej gęstymi strumieniami, robi to przerażające wrażenie i potęguje obraz okrucieństwa oraz bezwzględności.
Drażniły mnie także retrospekcje pełne metafizyki i duchów z przeszłości, aczkolwiek mam świadomość, że w ten właśnie sposób reżyser chciał wprowadzić widza w psychikę bohatera i ukazać jego emocje i to, co motywuje go do działania.
Według mnie "Zjawa" wypada umiarkowanie w porównaniu do zachwycającego i szczerze powiedziawszy powalającego zwiastuna. Piękne widoki natury wyjęte jakby z jakiegoś katalogu próbują przesłonić inne aspekty filmowe, które powinny być nie mniej ważne. Po seansie widzom z pewnością zapadnie w pamięć niepokorny niedźwiedź, który mam wrażenie już teraz wyrósł na legendę tego filmu.





88. gala rozdania Oscarów odbędzie się w nocy z 28 na 29 lutego.
Jestem bardzo ciekawa, czy "Zjawa" zdobędzie tę nagrodę. 








A Wy oglądaliście "Zjawę"?
Co myślicie o filmie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz