
Piszę tak, bo zanim jeszcze obejrzałam ten film, poczytałam o nim troszkę na necie i opinie były po prostu różne - miał on zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Niektórzy twierdzą, że to kicha i tandetne romansidło, które nie zwala z nóg.
Postanowiłam jednak, że nie będę kierować się tymi opiniami i sama ocenię film. No i został on jednym z moich ulubionych
"Dziewczyna w Czerwonej pelerynie" to według mnie bajka o "Czerwonym Kapturku" w nieco zmienionej, lekko mrocznej wersji dla dorosłych, która ma w sobie to "coś". Ale powiem Wam szczerze, że film byłby cienki bez tej całej oprawy muzycznej. I tak sobie teraz właśnie myślę, że ta muzyka mnie zahipnotyzowała i urzekła do tego stopnia, że ściągnęłam sobie całą ścieżkę dźwiękową (najlepszymi kawałkami pochwalę się Wam w kolejnych postach).
Akcja filmu dzieje się zimą, w niewielkiej wiosce w środku lasu - Daggerhorn. Opowiada on o miłości głównej bohaterki - Valerie, którą gra prześliczna Amanda Seyfried, do swojego przyjaciela z dzieciństwa Petera, który jest teraz drwalem. Dodatkowo w wiosce grasuje wilk, a dokładniej wilkołak, którym okazuje się być jeden z mieszkańców wioski.
Nic więcej Wam nie powiem, zachęcam jednak do obejrzenia "Red Riding Hood"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz